To czwarty wiersz w kolejności jaki napisałem. Dziwne bo nie mam przy nim żadnej notatki przy jakiej muzyce powstał. Wątpię by powstał bez, nie wtedy, nie w tamtym czasie. Muzykę więc dobrałem ad hoc tak by mi pasowała.
Ostatnio nie mam takich możliwości pozyskiwania dobrych utworów, a bezapelacyjnie dobra muzyka i dobry montaż pomagają mi jak najlepiej Wam przedstawić moje wiersze. Obraz i dźwięk pozwalają mi spróbować przekazać jak ja postrzegam dany wiersz.
W ogóle interpretacja własnych wierszy po wielu latach dostarcza niezłej zabawy z cyklu „co autor miał na myśli” 🙂
Wiersz 4 (2003)
Po tylu latach żeglowania łodzią pod białym żaglem,
Dno już miejscami przecieka,
Sternicy i żeglarze odeszli już dawno,
Nie utrzymałem posterunku,
Nie odbudowałem kładek do przeszłych Dusz,
Nie uspokoiłem sumienia,
Nowe budowle, które dumnie wznosiłem,
Z kamiennych głazów starannie dobranych,
Dziś w ruiny obrócone już są,
A Gaja posiadła nad nimi władanie,
Czasem modlitwy do Pana wznoszę,
O chwilę spokoju i lampion nad ścieżką,
Tą jedyną, którą powinienem boso dalej iść,
Choć każdy zakręt niewiadomą niesie,
Przybiłem dziś do brzegu i cumy rzuciłem,
Zwinąłem żagiel już poszarzały od pyłów historii,
Banderę złożyłem starannie
I wraz z innymi wspomnieniami
Do skrzyni ułożyłem by kiedyś
Móc powspominać stare dobre czasy
Dziś na nowo muszę nauczyć się chodzić.
Na wzgórzu w oddali moje dwa serca,
Biegnące w mym kierunku widzę,
Choć nie mogę się ruszyć, ni krzyczeć,
Wiem że jedno do mnie zawsze dobiega
I obejmuje za szyję pełne ufności,
I za chwile te całe wszechświaty oddam
Bo miłość dziecka tak szczera i pełna jest…
Rok od kiedy zmarł mój Ojciec nie był łatwym rokiem. Poczucie niedomówionych kwestii było podówczas nad wyraz silne. Niechybnie śmierć mojego Ojca była pewną granicą, której przekroczenia z jednej strony oczekiwałem, z drugiej to był początek nowej wędrówki w moim życiu.
Skomentuj