… akurat nie mam ze sobą aparatu. Wielokrotnie, kiedy to nie mam przy sobie żadnego czegoś co pozwoliłoby na zrobienie zdjęcia, widzę tylko i aż ciekawe bądź wręcz fantastyczne sytuacje. Ich fotograficzne uwiecznienie miałoby to coś co powoduje, że zdjęcie jest ciekawe, jest w nim kontekst. Czy to podczas leśnych wędrówek, czy to podczas nabożeństwa z naukami rekolekcyjnymi. Fotografując w kościele po pewnym czasie dochodzi się do stanu, w którym ma się wrażenie, że zdjęcia są już szablonowe, powtarzające się. Wczoraj miałem co najmniej 3 takie sytuacje, z których ujęcia były ciekawe i cieszyły same sobą. Oczywiście nie miałem aparatu.
Kiedyś denerwowałem się bardzo, że nie mogłem takiego zdjęcia zrobić. Dziś cieszę się, że w sumie mogłem cieszyć się tymi chwilami, w pełni je przeżyć, bez odrywania umysłu, siebie za włączaniem sprzętu, ustawianiem… widziałem od początku do końca 🙂 Przytrafiło mnie się to właśnie wówczas kiedy częściej myślałem o tej sztampowości zdjęć w świątyni. A jednak… 😀
Skomentuj