Jakość studiów cz.1


Korzystając jeszcze z uroków wolnych dni  dzisiejszego ranka zasłyszałem jak, szanowani przeze mnie poniekąd Panowie, z programu EKG w Tok FM zestawiali statystycznie lata ’80 ubiegłego wieku z czasami współczesnymi. Między innymi poruszono bliski mi temat studiów wyższych, a w tym liczby studentów, kiedyś około 450 tys., a dziś ponad 1 mln. Liczby są przybliżone bo zapamiętanie ich nie było najważniejsze. Tuż po podaniu tych danych jeden z uczestników powiedział odnoszących się do nich, że to postęp jakościowy. Niestety tylko ilościowy… Mając okazję obserwowania pracy akademickiej nie mam raczej pozytywnych skojarzeń. Jakość może i miejscami, znaczy wydziałami, występuje, poza tym mamy raczej do czynienia z masowością na studiach. Liczba pracowników dydaktyczno-naukowych systematycznie spada, bo trudno na poważnie traktować kogoś, kto pracuje na kilku uczelniach – o jakości można zapomnieć, a profesorowie w zdecydowanej większości są oderwani od rzeczywistości jaka ich otacza. W konsekwencji programy studiów są tylko z pozoru dopasowane do potrzeb, ale podobno są atrakcyjne. Nie spotkałem się z realną analizą rynku pracy dla przyszłych licencjuszy, inżynierów i magistrów rozpoczynających właśnie studia. Kierunki, specjalności to najczęściej efekt trendów mody i popularności, a czasem i przepisów m.in. o liczebności grup studenckich. Gdyby do tego dorzucić np. wskaźnik % pokazujący ilu absolwentów rozpoczęło pracę po zakończeniu studiów w kierunku jaki studiowali – zapewne zgroza i porażka – zmarnowany czas studentów i uczelni. Gdzie zatem ta jakość? Bez wątpienia są placówki bardzo dobre, wspaniali profesorzy, rozumiejący swoją rolę, mający osiągnięcia, ale to tylko krople w morzu uczelnianym. Ile osób z kadry w życiu przepracowało zawodowo poza uczelnią? – to pomimo pozorów bardzo niebezpieczne pytanie…

Spotkałem się z określeniem, że dziś uczelnie to masy studentów, często już spaczonych po szkołach średnich o postawie żądaniowej, bezkrytycznych do samych siebie, nie rozumiejących konsekwencji swoich czynów i słów. Być może jest tak, że polskie uczelnie wyższe, których sama liczba jest jak na taki kraj nienaturalnie wysoka, nie kształcą ludzi z wyższym wykształceniem, elit tego kraju, a tylko osobników legitymujących się wyższym wykształceniem. Bo być człowiekiem o wyższym wykształceniu to nie tylko umiejętności połączone w parze z wiedzą, do tego mądrość (a wiedza nie czyni mądrym), to także umiejętność obycia, komunikacji bez wulgaryzmów, to kultura. Nie zapominajmy o tym kiedy mówimy o studiach, wyższych uczelniach, elitach tego kraju…

Jestem pomimo tego głęboko przekonany, że taki obraz nie jest pełny, choć najprawdopodobniej dominujący i przysłaniający to co jednak najlepsze…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: